Wczorajszy dzien zdecydowanie bardzo udany. Monkey Forrest w Ubudzie to rzeczywiscie las pelen malp:) Wejscie - 20 tys- dorosli i 10 dzieci. Makaki sa przeslodkie, chetnie pozuja, niczego sie nie boja i tylko czekaja zeby komus cos zabrac:)Nie warto wchodzic na teren lasu z niepotrzrebnymi rzeczami: jakimis reklamowkami, torebkami, bo je poprostu stracimy , tak jak jedna pani ktora probowala odebrac swoje rzeczy i dostala za swoje- siniak byl duuuuuzy:). Popoludnie spedzilismy na podziwianiu miejscowych dziel sztuki i przechadzaniu sie po oklicznych galeriach. No i wieczorny wystep. Byl genialny i polecamy wszystkim ktorzy sie wahaja. Naprawde warto wydac 75 tys, kazdy znajdzie cos dla siebie. Jako ze z gra na roznego rodzaju "dzwonach" spotkalismy sie juz w Palacu Sultana w Yogyakarcie, postanowilismy zobaczyc prawdziwy Kecak Dance, jak juz wspominalam z filmu Baraka. Glowny watek przedstawienia to fragment Ramayany natomiast Kecak Dance to egzorcystyczne tlo i akompaniament dla fabuly.
Nastepnego dnia wypozyczylismy skuter- ceny jak wszedzie 50 tys i pojechalismy zobaczyc swiatynie w jaskini slonia- Goa Gadjah. Jaskinia taka sobie, mala czarna jama:) nic specjalnego, natomiast same otoczenie jaskini calkiem urokliwe i moze sie podobac. Nastepnie w planach mielismy Yeh Pulu, ale podjezdzajac pod wejscie spotkalismy pare dunczykow ktorzy zdecydowanie odradzili nam zwiedzanie tego kompleksu swiatyn, polecanego zreszta przez Lonley.Lubimy otrzymywac takie informacje, ktore oszczedzaja nam i rozczarowan i pieniedzy:)
W zwiazku z tym ze tego dnia bylo bardzo goraco i duszno postanowilismy wrocic do domu, przebrac sie i ruszyc na wschodnie wybrzeze- plaze w Lebih. Pierwszy raz w zyciu zobaczylismy czarny piasek. Podejrzewam ze na wiekszosci taki krajobraz nie robi zadnego wrazenia ( po tym co mozna zobaczyc na Gili i poludniu Bali) nas jednak ujal, moze tym ze w jakiejs czesci przypomina plaze baltyckie, z ktorymi jestesmy sentymentalnie zwiazani:) Tylko fale duzo wieksze i temperatura nie ta, bo ok 25 st:)
W drodze powrotnej uczta dla podniebienia:) w koncu udalo sie nam znalezc miejscowe stargany z jedzeniem. Bo centralny Ubud oferuje 3 krotnie mniejsze porcje za 3- krotnie wieksze ceny:) Takze byl Martabak, Mie Goreng- smazony makaron z warzywami, kurczakiem i prazona cebulka- 6 tys!!!! no i moja ukochana kukurydza z grila z bardzo ostrym maslem:D . Wojtek zjadl w sumie to nie wiem jak to nazwac, cos co przypomina nasz chlodnik, kawalki owocow i kolorowych zelkow z dodatkiem lodu i mleczka kokosowego. Zjada sie to jak zupe:)
Wojtek dzisiaj w Denpasar, a mnie czeka buszowanie po okolicznaych sklepikach:)
P.s. Kolejne zdjecia dopiero wieczorem.