Wypad na delfiny( zalatwiony dzien wczesniej 60 tys osoba) rozpoczal sie o 6 rano. Zostalismy zapakowani do malutkiej lodeczki i ruszylismy w glab morza. Cala wyprawe mozna okreslic jednym zdaniem: Dolphin watching- czyli kto kogo zrobi w konia:D Wydalo sie nam to wszystko troche smieszne, 20 lodek ( na pelnym gazie) zasuwajacych za rodzinka 5 delfinow szukajacych odrobiny spokoju, no i tragiczne dla zwierzat, ktore jak wiadomo sluch maja niebywale wrazliwy.Nasze mieszane uczucia co do wyprawy oslodzily banany w ciescie i kawa podane na srodku falujacego morza przy wschodzie slonca:) Po powrocie do domu krotkie smazenie na sloneczku i kapiel w morzu, bo na godzine 13 zostalismy zaproszeni na hinduska ceremonie kremacji zwlok mezczyzny ktory zginal w wypadku samochodowym.Nie moglismy tego przeoczyc....Kremacja miala miejsce na plazy, tuz przy swiatyni. Cala ceremonia wyglada mniej wiecej tak: Wniesienie zwlok w bambusowej trumnie, odprawienie modlow, skropienie ciala przez mistrza ceremonii, wlozenie ciala na metalowy rozen, spalenie ciala przy pomocy palnikow gazowych. Kiedy cialo splonie calkowicie ( trwa to ok godziny) prochy zwykle wrzuca sie do morza. Stalismy jak wmurowani, zreszta jak inni biali ktorzy obserwowali caly proces. Niektorzy podchodzili i pytali czy wiemy co znajduje sie w srodku..... Wtedy nie moglismy oderwac oczu od palacych sie zwlok, teraz ciezko oglada nam sie zrobione zdjecia. Chyba jednak bylismy w duzym szoku....
Kolejnego dnia pojechalismy do Air Sanih, gdzie mozna wykapac sie w naturalnych basenach z woda wyplywajaca spod swatyni. Podobno woda ta ma bardzo dobre wlasciwosci lecznicze i kojace skore, przy tym jest krystalicznie czysta i orzezwiajaca.
Podczas gdy ja oddawalam sie pelnemu relaksowi na plazy, Wojtek pojechal w gory. A oto krotki opis jego wycieczki.
Celem wypadu byla stara kolonialna wioska Munduk oraz antyczne tarasy ryzowe w okolicach wioski Jatiluwih ( trasy nominowane do lisy unesco) .Po godzinie szukania wlasciwej drogi musialem zawrocic i pojechac duuuzo dluzsza:) Tarasy okazaly sie imponujace pod wzgledem wielkosci natomiast nie zachwycaly przede wszystkim kolorem ktorego sie spodziwalem. Jezeli ktos jest zainteresowany trekingiem to Munduk jest swietna baza wypadowa i to tyle. Z calej wycieczki najbardziej podobaly mi sie widoki z gorskich drog:)
P.S. Tesknimy juz bardzo za ziemniakami i mielonym:):):):):):)