Pada deszcz. Jestem zła bo plany na dziś były zacne:(
I tak jak zwykle to bywa nie ma tego złego co by...:) Spędziliśmy bardzo przyjemny dzień ( na szczęście nie padało non stop) penetrując zakamarki sródmieścia. Nie wiem czy to na nas wszystko robi wrażenie, w każdym bądź razie każda uliczka w którą weszliśmy zachwycała coraz bardziej. Architektura przeplata ze sobą stare i nowe, brzydkie i piękne, zaniedbane i odrestaurowane kamienice tworząc klimatyczna, jednolitą całość.
Godzinkę spędziliśmy w kafejce internetowej aktywując naszego bloga ( 1 gel- godzina). Mieliśmy okazję kosztować różnych placków, ale i tak największe wrażenie na nas zrobiło coś w rodzaju drobiowego kebaba w bułce -3 gel. Wszystko świeże, oczywiście z duża ilością kolendry pozwoliło zaspokoić głód na dłużej.
W drodze powrotnej postanowiliśmy zobaczyć fortecę w Gonio z czasów rzymskich. Na miejscu stwierdziliśmy jednak, że szczątki starych murów obronnych nie zrobią na nas wrażenia, przeszliśmy dalej i deptakiem doszliśmy do domku. Wzburzone morze wyglądało fantastycznie, a fale wzbudzały respekt. Po chwili odpoczynku, udaliśmy się do Sarpi na granicę gruzińsko- turecką gdzie wojtek próbował staranować punkt kontroli paszportowej (nie zauważył szyby hehe...:) wzbudzając śmiech całej załogi. Okazało się,że wiza kosztyje 15$ więc nie opłacało się jej wykupować na jeden dzień.
Sprawdzałam pogodę na jutro:):): słoneczko i 27 st. Idealnie na zwiedzanie ogrodów botanicznych i plażowanie, kąpanie i plażowanie.....:)