Opinie innych pasjonatów gruzińskiej ziemi nie zachęcały do poznania drugiej stolicy Gruzji. Dla nas to wielkie i pozytywne zaskoczenie:) Ładne, wcale nie zanieczyszczone wybrzeże, zachęciło nas do pierwszej kąpieli w Morzu Czarnym. Woda ciepła, plaża choć kamienista bardzo czysta i nie obłożona tłumem turystów o których słyszeliśmy. Polecamy diabelskie koło-3 lari osoba- piękny widok na morze i miasto. Spokojnie zwiedzaliśmy centrum i okolice, zjedliśmy pierwsze chinkali ( duuuże pierogi, do wyboru z mięsem i słonym serem), przyglądaliśmy się malutkim lokalnym piekarniom, gdzie chleb w kształcie placków,( coś w rodzaju podpłomyków ) wypiekany jest w ogromnych glinianych beczkach.
Przechadzając się po bulwarze z którego słynie Batumi, obserwować można rozmach z jakim rozbudowuje się miasto. Ogromne hotele wyrastające jak grzyby po deszczu mogą przerażać. A zupełnie już nie potrafiliśmy sobie wyobrazić tego jak ci wszyscy turyści zakwaterowani w nowoczesnych 10-15 piętrowych molochach wyjdą na plażę. Wtedy, za 5, 10 lat, opowieści o zatłoczonym Batumi na pewno nie będą przesadzone.
Dla potrzebujących informacji:
20 gel- nocleg na wybrzeżu to norma
1,5 gel- piwo:)- całkiem dobre, wina jeszcze nie kosztowaliśmy
1 gel -woda
1 gel- kilogram owoców i warzyw- wszystko świeże, pachnące i baaardzo smaczne
1-2 gel chlebek szoti
1-2 gel placki np.: kudbari nadziewany mięsem czy placki z serem coś w rodzaju ukraińskich cziburieków.
0,60-0,80- gel – chinkali, minimalna porcja to 5.... zamówilismy 10 i stwierdziliśmy ze spokojnie ja najadłabym się dwoma a Wojtek trzema:)
0,60-1,5 gel -przejazdy marszrutka do 20 km
Pozdrawiamy:)