Geoblog.pl    DzonaGranek    Podróże    Gruzja 2013    Mount Kazbek
Zwiń mapę
2013
21
lip

Mount Kazbek

 
Gruzja
Gruzja, Kazbegi
POPRZEDNIPOWRÓT DO LISTYNASTĘPNY
Przejechano 2746 km
 
Relacja po powrocie, oby warunki dopisały...

Wyjazd godzina 10 z dworca Didube, kilka przystanków metrem od Liberty Square, 10 gel osoba. W podróży towarzyszą na Polacy z Gdańska i kilku Czechów. Gruzińska Droga Wojenna, prowadząca z Tbilisi przez Ananuri, i Kazbegi, za granicę z Rosją- naprawdę malownicza. W Ananuri mijamy fortecę położoną nad gruzińskim, turkusowym „morzem”, później już coraz wyżej aż do Kazbegi. W połowie drogi, przerwa na siku w przydrożnej toalecie, która niestety była niedostępna z powodu morderstwa, które nastąpiło kilka dni wcześniej, wszystko owinięte taśmą policyjną, zmąciło troszkę nasze poczucie bezpieczeństwa:) W końcu to Ossetia:) Pogoda niezła, jest ciepło, czasem przebija słońce. Ostatni ciepły posiłek w przydrożnej knajpce i dawaj na górę. Rozbiliśmy się niedaleko klasztoru Cminda Sameba położonej na wysokości 2200 z przecudnym widokiem na kaukaz. Chociaż Kazbek przykryty chmurami widoki były naprawdę powalające. Razem z nami nocują Polacy, którzy następnego dnia będą zbierać się do domu oraz grupa 50, 60- latków z litwy wybierająca się na samą górę. Plan nasz był taki, żeby następnego dnia wyjść wcześnie rano dojść do stacji meteo (3600) i zejść z powrotem do świątyni. Polakom, których tam spotkaliśmy wejście i zejście zajęło 8 godzin. Budząc się jednak rano i nie widząc namiotów które były rozbite kilka metrów dalej, postanowiliśmy poczekać na przejaśnienie i o 13 spakowaliśmy się i poszliśmy w górę z zamiarem rozbicia się w okolicach rzeki i lodowca na 3000 m. Tylko taka opcja dawała nam możliwość zobaczenia kazbeku w całej okazałości. Podejście na przełęcz w okolice krzyża zajęło nam ok 2,5 godziny, później zejście w okolice rzeki i rozbicie namiotu na łączce przypominającej dywan fioletowych kwiatów.
Tato Jurku dalej nie czytaj, hehe:)
Pogoda nie była taka jakiej byśmy się spodziewali, kazbek pokazał nam się tylko na chwilę i nie w całyi. Była godzina 17 i tak do 10 rano padało, przechodziły burze, spadł grad....itp.:) tym którzy nie doświadczyli załamania pogody w górach na 3000 m. a lubią ekstremalne przeżycia, polecam z całym sercem. O 10 stwierdziliśmy (tzn ja stwierdziłam :) że nie możemy dłużej zostać bo namiot nie wytrzyma i w deszczu, ogromnej mgle pakowaliśmy się (co wymagało od nas ogromnej organizacji i wytrwałości) Tak szybko chyba jeszcze nie schodziłam:) w 2,5 godziny byliśmy już w wiosce, przemoknięci ale szczęśliwi, że się udało.
W Kazbegi ciepła herbata z cytryną, kilka chinkali, i byliśmy gotowi do powrotu do Tbilisi. Już na miejscu po zrzuceniu plecaków wybraliśmy się do Rachy, o której już wspominaliśmy i urządziliśmy sobie mała ucztę:) Wieczorem pranie przemokniętych rzeczy, suszenie namiotu i śpiworów, Wojtek na mieście (Tbilisi by night musiało zostać uwiecznione:), i upragniony sen, zatyczki do uszu nie były potrzebne...:)
 
POPRZEDNI
POWRÓT DO LISTY
NASTĘPNY
 
Zdjęcia (27)
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
Komentarze (1)
DODAJ KOMENTARZ
Piotr z Kazbegi
Piotr z Kazbegi - 2014-05-04 03:10
Hello, dajcie znać jak żyjecie.
 
 
zwiedzili 4% świata (8 państw)
Zasoby: 55 wpisów55 79 komentarzy79 938 zdjęć938 0 plików multimedialnych0
 
Nasze podróże
29.06.2015 - 28.07.2015
 
 
09.07.2013 - 31.07.2013
 
 
27.06.2011 - 02.08.2011