19.07. niedziela
Tego dnia postanowiliśmy zrobić sobie wycieczkę do Ampary. Miało być 50 km, było 75. Droga nie do końca jasna, sugerownie się mapą z przewodnika Lonley, tylko mąci w głowie.Miły Pan pomógł zbłądzonym i przeprowdził na skróty przez ryżowe pola. W ten sposób dotarliśmy do świątyni Deegawapi. Nic specjalnego, można sobie darować. Tak w ogóle to chcieliśmy zobaczyć Japanese Peace pagoda, niedaleko centrum Ampary. Ta urocza dagoba, wybudowana w 1947 r. na znak pokoju i końca wszystkich wojen, była dla nas najbardziej atrakcyjna. Położona w zacisznym miejscu, gdzie spotkać można tylko krowy, psy i ptaki, ujmuje niesamowitym klimatem. Zmęczenie spowodowanie długą drogą, zostało pod koniec wycieczki, sowicie wynagrodzone. Przez przypadek (wydawało mi się, że widzę stado
słoni) skręciliśmy w boczną drogę (gdzieś w okolicach Komari) i spotykając lankijską rodzinę, dowiedzieliśmy się, że 300 m dalej możemy te zwierzęta spotkać!!!.Co prawda był tylko jeden, ale nie jestem w stanie opisać naszej radości z powodu tego, że możemy go podziwiać na żywo, na wolności!!!Wytropiliśmy juz krokodyle, jednego słonia, stwierdziliśmy, że jadąc dalej mamy szanse zobaczyć ich więcej. Tak też sie stało. Najpierw 3- osobowa rodzinka, póżniej jeszcze dwa:) Z myślą, że będziemy mogli je zobaczyć z bliska, postanowiliśmy wybrać się na wodne safari po lagunie niedaleko Pottuvil.