.Droga na poludnie okazala sie byc atrakcja sama w sobie.Udalo sie nam zobaczyc miejsca, ktore turysci raczej omijaja.Naprawde ogromnym przezyciem byl przyejazd przez stolice lomboku Mataram i odnalezienie wlasciwej drogi na Kute. Miejscowi jezdza jak wariaci, nie patrza na ludzi, sygnalizacje swietlna, kazdy ma tutaj swoj wlasny kodeks drogowy:) Przejazd zajal nam 2,5 godziny ale droga warta byla tego co zobaczylismy na miejscu.Rozlegla plaza z bialym piaskiem i wszystkimi odcieniami turkusu i blekitu:D Cudna zatoka idealne miesce dla serferow.Dalej wzbudzamy ogromne zainteresowanie wsrod tubylcow. Mielismy okazje rozmawiac z dwoma przemilymi indonezyjczykami na rozne tematy dotyczace sytuacji kraju, ich i naszego,religii bin ladena i muzyki reggae:)
W drodze powrotnej w Mataramie zatrzymalismy sie przy jednym z tysiecy straganikow oferujacych lokalne jedzenie.Info dla wybierajacych sie pierwszy raz do indonezji:
- Mataba- smazona placki z nadzieniem porowo jajecznyczm podawane ze slodkimi ogorkami takie nasze pikle):) i piekielnieostrymi paprykami
- Tranbulam- placki smazone z orzeszkami arachidowymi i miodem
-Banana Molan smazone rozki z bananami
- Putu Aju waleczki ryzu (jak sushi) z nadzieniem z cukru palmowego obsypane kokosem
Wszystkiego wzielismy po 4 sztuki i zaplacilismy 20 tys czyli ok 7 zl GENIALNE JEDZENIE!!!!!!
Znalezlismy tez wspolny mianownik pomiedzy indonezja i polska. Wesela odbywaja sie w sobote, dlatego tez podczas drogi powrotnej udalo nam sie zobaczyc 3 kondukty weselne:) Mamy filmiki:)