Zeby nie bylo ze tylko plaza, plaza, plaza :) pojechalismy zobaczyc najwieksza swiatynie hindusko-islamska na Lomboku- Pura Lingsar. Tam tez zaopatrzylismy sie w lokalny alkohol- wino ryzowe, ktore wedlug tubylcow ma dodac mezczyznie sil witalnych do walki nocnej z kobieta( tak to okreslili) a szczegolnie w okresie miodowego miesiaca- tak wiec wzielismy, zobaczymy ile jest warte hi hi:)Naprawde cudne sa te ich historie wymyslone po to zeby sprzedac towar:) Miejscowi czestowali nas pieczonymi, slodkimi ziemniakami a takze lokalnym jedzeniem tubylcow z plemienia Sasakow (ja nie dalam rady- takie ostre!!! ale Wotek byl wniebowziety). Nastepnie udalismy sie do Sesoat gdzie mozna podziwiac swieta rzeke majaca swoje zrodlo na wulkanie Rinjani. Na miejscu spotkalismy rodzine Czechow z Pragi z ktorymi swietnie sie rozmawialo poniewaz czeszka z zawodu jest polonistka:) Serdecznie pozdrawiamy dzisiejszych solenizantow Dziadka Florka i Mame- pijemy wasze zdrowie- winko ryzowe. Jutro pakowanie i jazda na Gili Islands.