Na miejscu mielismy byc ok 15, a ze nasz kierowca troche sie ociagal, dojechalismy o 17:30. Takze z planatacji kawy, na terenie ktorej znajdowal sie nasz hotel, niestety nic nie bylo. Wszystkie te niedogodnosci zrekompensowal nam mily pokoik w hotelu z goracym prysznicem:)
Pobudka tym razem o 4 , sniadanie i wyjazd o 5.Podczas sniadania miejscowi, kolejny raz probowali wyciagnac od nas dodatkowa kase, tym razem oplata miala byc pobrana za kazdy aparat fotograficzny- 30 tys - o czym nie wiedzielismy i 30 tys za wejscie o czym nas biuro pionformowalo.Myslelismy ze sie udalo. Na miejscu jednak, w punkcie gdzie zaczyna sie wspinaczka na Ijen, miejscowi wiedzieli juz ze nie udalo sie wyciagnac od nas pieniedzy i nie chcieli wpuscic nas na teren wulkanu.Skonczylo sie na tym ze zaplacilismy na odczepne 30 tys za 4 osoby.
Droga na Ijen to 1,5 do 2 godzin dosyc ostergo podejscia ok, 4 km. Pogoda byla nie ciekawa, ogromna mgla i deszcz zapowiadaly ze niewiele uda nam sie zobaczyc. Wysokosc 2300 i tuz pod szczytem pokazalo sie slonce, a naszym oczom ukazal sie naprawde oszalamiajacy widok.Turkus jeziora na tle pieknie wyzloboinego krateru, oraz dymiaca siarka..... poprostu pieknie.Reszta na zdjeciach:)
Piekne widoki nie przyslonily jednak tego w jakich warunkach pracuja ludzie wydobywajacy siarke z krateru....Kazdy z mezczyzn w specjalnych koszach wynosi na ramionach od 50 do 110 kg na raz. Droga do pokonania z takim obciazeniem jest niewyobrazalnie ciezka. Naprawde mielismy problem z tym zeby spojrzec tym ludziom w oczy... Kazdy z mezczyzn za kg siarki dostaje rownowartosc 20 groszy...Dlatego tez przyjelo sie ze odwiedzajacy Ijen turysci czestuja robotnikow jedzeniem, ciasteczkami i papierosami.
W drodze powrotnej udalo sie nam zobaczyc 2 gibony:)do czekajacego na nas busika spoznilismy sie prawie godzine!:) a czekajacych na nas francuzow i dunczykow musielismy przepraszac w kazdy mozliwy sposob:)
Po przyjezdzie do Ketapang, skad mielismy plynac na Bali biuro turystyczne upchnelo nas do lokalnego "ogorka" i w takiej oto wesolej i miedzynarodowej atmosferze dotarlismy do Denpasar. O naszych przygodach z przedluzaniem wizy i wyjezdzie do Ubud- kulturalnej stolicy Bali w nastepnym wpisie.