07- 08.07.wtorek, środa
Co Tu pisać plażowanie, kąpanie, krewetki królewskie - boskie zresztą i Wojtka testowanie góry ewakuacyjnej na wypdek tsunami.Tyle. Wciągnął nas ten klimat, ciężko sie ruszyć dalej. Ludzie wspaniali, z taką życzliwoscią nie spotkaliśmy sie jeszcze nigdzie na świecie. Wszyscy sie kłaniają, pytają jak się mamy, częstują ciekawymi przekąskami jak np panierowane kotleciki rybne z z orzechami ziemnymi, naprawdę żal opuszcząć to miejsce. Nikt nie próbuje nas naciągać, ceny jak dla miejscowych. Z tuktukowcami pozdrawiamy się już bez zbędnej wymiany zdań. Intuicyjnie czujemy, że na południu już tak nie będzie, ale co tam Sri Lanka nie taka ogromna, zawsze można zabrać bety i tu wrócić...Jutro wyruszamy. Najpierw Anuradaphura potem zobaczymy.Może plantacje, może jakiś park, wyjdzie w praniu... Ceny wejść do świątyń i innych objektów "must see" niewiarygodnie wysokie, można zaobserwować, że z każdym rokiem ceny idą w górę średnio o 5 dolarów. Plan jest taki, że skupiamy się na walorach przyrodniczych, świątynie niekoniecznie...Tymczasem pozdrawiamy i do usłyszenia:)
Przykładowe ceny:
5 krewetek królewskich z ryżem i gotowanymi warzywami 1000 R.
Potato Roti, Potato Rolls 30 R. szt.
Rice and curry 120 R.
Frytki (okropne, mrożone) 300 R