No i zaczęło się. Pobudka 6:00, pakowanie, o 7:20 siedzieliśmy już w autobusie do Trincomalle, skąd o 9:45 wyruszyliśmy do Anuradhapury bezpośrednim busem. W międzyczasie śniadanie, pyszne przekąski z grilowaną papryczką czili i surową cebulą dymką zakupione w autobusie. Poszło szybko i sprawnie i ta muzyka jakaś mniej uciążliwa się wydawała, może to kwestia przyzwyczajenia do lankijskich obyczajów. O 13 witaliśmy miasto wielkich "stup". Mieliśmy już upatrzony guesthouse, pozostało się tylko tam dostać. Wojtek miał mapę więc szybko odnaleźliśmy się w terenie, do celu pozostało jakieś 2,5 km. Po drodze wizyta w klimatyzowanej Pizzy Hut na lekkie orzeźwienie. Dotarcie do hoteliku, pomimo wgranej mapy w telefonie okazało się wcale nie takie proste. Guesthousy
są rozmieszczone w odległościach 300- 500 m w różnych uliczkach i chcąc popytać o ceny trzeba nieźle się namęczyć. W jednej z uliczek dopadł nas tuktukowiec, który zaproponował podwiezienie do naszego i kilku innych hoteli bez opłaty. Skorzystaliśmy i dobrze bo okazało się, że w naszym "Lake View" było miejsce i udało się dostać pokój a 1500 R. z łazienką i tarasem wśród zieleni, na którym teraz zreszta siedzę, a nad głową przelatują stada tysięcy zielonych papużek falistych:). Ustaliliśmy też, że na jutrzejszą wycieczkę po Anuradhapurze weźmiemy naszego kierowce Nilana, który za 2000 R. zorganizuje przejazd po wszystkich zabytkach Starego Miasta. Była godzina 16, zastanawialiśmy się co robić i stwierdziliśmy, że zachód słońca w kompleksie buddyjskim w Mihintale to dobry pomysł. I rzeczywiście tak było. Dojazd prosty (12 km busem w strone Trinco), niedrogi, o 17 byliśmy już na miejscu. Wstęp 500 R. Pokonując 1840 schodów dochodzi się do miejsca gdzie, można zobaczyć wielki posąg Buddy, małą stupę Ambasthala Dagaba, wielką stupę Maha Stupa oraz wejśc na punkt widokowy Aradhana Gala. Bardzo przyjemna wycieczka z niezłymi widokami i zachodem słońca. W drodze powrotnej nasze pierwsze zakupy w markecie i upragniony sen.